Koleżanki sobie pomagają !!!


                         Koleżanki sobie pomagają !!!


   Czasami mam wrażenie, że moja żona widząc jakieś zdażenie, nie od razu przekłada to na swoją sytuację, i skutki które ona musi odczuć. Po wszystkim będzie mówiła, że od razu wiedziała ale nie zareagowała, bo wydawało się jej to zbyt nierzeczywiste. Podobno to wcale nie ma związku z jej wybujałym apetytem na dość ekstremalne rodzaje seksu.
   Przygoda, którą przeszła bardzo ją wystraszyła, ale jednocześnie utwierdziła w jej upodobaniach. 
Opowiadając mi tę historię była tak wykończona, że ledwo mówiła. Jednocześnie w miarę rozwoju opowieści, oddech zaczął jej przyspieszać, oczy świecić i na koniec... 
   Muszę opowiedzieć po koleji, żebyście też poczuli te emocje.
W sobotni południe do Wioletty zadzwoniła koleżanka z prośbą. Dziewczyna ta pracowała w administracji jednego z osiedli w dużym mieście. Na poniedziałek musiała mieć zebrane podpisy mieszkańców w sprawie zgody na pewne działania remontowe na osiedlu. Nie była to żadna wielka robota, ale trochę czasu musiała spędzić na wędrówce po mieszkaniach. Niestety, dla terminu oddania tych papierów, a także dla mojej towarzyszki, paniusia złapała wirusa, tak zwaną trzydniówkę - wiecie jak to jest: okupuje się toaletę i stara w odpowiednim momencie wykonać szybki obrót właściwą stroną do muszli klozetowej.
   W rezultacie moja połówka, elegancko odstawiona w kostiumie, pończoszkach i co tam jeszcze paniusie w biurach ubierają - obowiążkowe szpileczki, w garści teczuszka z drukami powędrowała na to wskazane osiedle.
   Windy odpadały, więc po dwóch godzinach, krok miała lekko ociężały jak podpita małolatka. Odbierało to jej powagi urzędnika, a nadawało lekki rys imprezowiczki po godzinach pracy.
    Z takim luzackim sznytem zapukała do mieszkania, które właściciel wynajmował jako apartament turystyczny. Jak się okazało, raczej imprezowy. Odbywał się tam już od godzin południowych "wieczór" kawalerski. Młodym mężczyznom alkohol (i nie tylko)  już mocno grzał ich, i tak na codzień rozpalone jądra. Zabawa była wyśmienita. Prawie, bo co to za impreza bez panienek. Któryś rzucił propozycję zaproszenia striptizerki i został od razu wyśmiany przez resztę kolegów. 
   - ona potańczy goła godzinkę, a ty będziesz resztę wieczoru siedział z bolącymi od chcicy jajami.
   Celny argument, ale co dalej ? 
   - jeden z młodych mężczyzn miał propozycję nie do przebicia. Znał jakąś agencję, gdzie prostututki były z klasą i do tego odgrywały rolę, jaką klient sobie zamarzył. 
   To gromadka dwunastu nabuzowanych młodych samców zachciała spróbować gwałtu zbiorowego. 
Pani z agencji miała odegrać przypadkową dziewczynę z innej dzielnicy, a chłopaki mogli popisać się jurnością i samczą siłą. Negocjacje były dość długie, bowiem pani się "trochę" obawiała, że gra może przeistoczyć się w brutalny gwałt. Zażyczyła sobie towarzystwa dwóch "goryli" do obstawy.
   Panowie imprezowicze nie mogli tego przełknąć, bo dwóch takich gości skutecznie popsuje im zabawę. Ustalili wreszcie jakiś sposób - ochrona ma się nie rzucać w oczy, oni nie zamykają drzwi, no i cena, od początku ogromna, jeszcze się podniosła. Ale kto odwiedzie podpitego 20-latka od realizacji wydumanej fantazji seksualnej, niby to przestępstwa, ale jednak bez konsekwencji. 
   Od momentu zatwierdzenia zlecenia, panowie siedzieli jak na gorącej blasze, próbując dogadać szczegóły ich działań, żeby nie popsuć sobie wzajemnie zabawy.
   Pamiętacie moją żonę zbierającą podpisy. Mhm, szła dokładnie do tego mieszkania. Słyszała przed drzwiami pijacki gwar podnieconych głosów, ale co w tym dziwnego w sobotę. 
   Nacisnęła dzwonek. W mieszkaniu zaległa na sekundę całkowita cisza, potem szybkie kroki. Ta cisza ją trochę zwiodła, ale to było baaardzo krótko.
    Z mieszkania wyszła spora grupka młodych panów, elegancko ubranych, żadna menelnia, panowie sprawiali wrażenie lekko czymś przejętych. Jeden  złapał Wiolettkę za rękę:
   -śmiało dawaj do środka, przecierz wiesz...
drugi od razu odzyskał rezon, szarpnął ją mocno za poły żakietu
   - chodź tu zjebana szmato! Wiemy jak się zająć takimi wyniosłymi kurwami
   - na kolana śmierdząca pizdo, będziesz nam służyć za zbiornik na spermę i pić nasze szczyny !!!
   To, że moja żona nie zemdlała ze strachu, to był efekt podobnych "tresur", które jej serwowałem w naszej piwnicy, razem z grupką kumpli, miłośników BDSM, wszyscy zawsze byli z zamaskowanymi twarzami i ich głosy brzmiały naprawdę groźnie, a razy które dostawała po twarzy, cyckach, pośladkach, cipie i gdzie tam jeszcze kto chciał, to nie były udawanki. Kochała czasem taki seks razem ze strachem i biciem, jebana była najostrzej jak tylko się dało, ale na koniec jęki bólu przechodziły we wrzaski orgazmów. Tam, w tym bloku, zaczął w niej rosnąć strach zupełnie inny. 
   Niestety - tak jej mówię, bo jest niefrasobliwą dupą, zanim przeraziła się naprawdę to zaczęła wyczuwać w całym zajściu jakąś miękkość. Pomyślała, że to pewnie ja jej wyciąłem kawał, i że miała się przestraszyć, żeby poważniej podchodzić do życia. Jak tylko ta myśl jej zakiełkowała, postanowiła, że to ona będzie ich wodzić za nos. Lekko się opierając, dała sobą pomiatać, jęcząć niby ze strachu. Jej porywacze trochę chyba się nie wczuli w skórę bandytów i zamniast batów, zaczęli ją pieścić, do tego niezbyt odważnie. Wtedy moja nienasycona i puszczalska żona postanowiła odstawić wulgarną nimfetkę. Złapała kolesia za krocze:
   - no i cię mam, teraz musisz pokazać jak zrobisz mi z dupy kotlety mielone!
Zaczęła  się zmysłowołasić i sciągać ciuszki. Liczyła się z tym, że panowie się zawstydzą i odpusszczą, ale za dobra była w kuszeniu i uwodzeniu, a prowokacyjna bielizna też swoje dołożyła. 
   Szczegółów, rzecz jesna nie była mi w stanie opowiedzieć, w każdym razie wszyscy znaleźli się nago na podłodze i tak długo trwały te zapasy, aż w końcu żaden już nie był w stanie więcej jej rżnąć.
   Najlepsze jest to, że na koniec zainkasowała okrągłe 10 tysiaków, co przydalo się na nowy kostium, stary był tak zaklejony spermą, że nawet w szpilkach miała mokro jak wróciła do domu.
   Po jej opowieści znów była napalona, ja jeszcze bardziej, że odstawiliśmy dzikie tarzanie małżeńskie jakbyśmy mieli po naście lat.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wyjście do klubu muzycznego. Dziwka i jej Pan..